środa, 3 lipca 2013

Rozdział 18 ♥ . - ' Kocham cię słyszysz ? Kocham. '


7 komentarzy = następna notka .  Czytasz = Komentujesz  

Co myślicie o tym rozdziale ? Mnie się on podoba. 

Dodawać muzykę do rozdziałów ? : ) 
Banaan . : D

--------------------------------------------------------------------------


Minęło już pieć dni, odkąd ostatni raz widziałam uśmiechnięte twarze chłopców. Wiadomo komunikujemy się, ale to nie jest to samo co wcześniej. Właśnie zostałam obudzona przez Zayna, który życzył mi słodkich snów. Debil nie pomyślał, że przez strefę czasową mogę jeszcze spać. No nic ochrzani się go potem. Wstałam leniwie się przeciągając. Dzisiaj miałam jechać na warsztaty fotograficzne i w gruncie rzeczy powinnam myśleć o tym jak zaimponować swojemu nowemu nauczycielowi, a i tak ciągle myślę o Julii, Adamie, obrażonym Harrym i . . . No dobra przyznam się . . I  o Zaynie. Tęsknię za nim. No w końcu się do tego przyznałam. Prowadząc swój wewnętrzny monolog wlazłam pod prysznic. Gorąca woda lała się ze mnie strumieniami. Wtarłam w ciało truskawkowy żel. Słodki zapach rozniósł się po całej łazience, a piana zabarwiła się na różowo. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Mój telefon zaczął wibrować przyprawiając mnie o '' zawał '' serca. Wyskoczyłam jak oparzona spod prysznica i w ekspresowym tempie zaczęłam wycierać się w biały, puszysty ręcznik. Zanim do końca osuszyłam ciało, telefon przestał dzwonić. Okazało się, że dzwonił do mnie Liam. Ucieszyłam się, bo długo wczoraj czekałam na ten telefon. Szybko wybrałam numer przyjaciela, czekając aż w słuchawce usłyszę pogodny ton głosu szatyna.

( TELEFON )
- Halo ? 
- Hej. Przepraszam, że nie odebrałam, ale siedziałam pod prysznicem. 
- Ah . . no tak. Zmiana czasowa. - chyba uderzył się w czoło bo słychać było niewyraźny plask.
- Słuchaj ! Zaraz odwiedzi cię Peazer z kluczami do naszego domu, a listę o którą prosiłaś masz już na skrzynce.
- Jej. Dzięki. A teraz Liam zrobisz coś jeszcze dla mnie ?
- Mhm .. . 
- Idź spać. Na pewno jesteś zmęczony. To co widzimy się niebawem. Dobranoc. 
- Dzięki Ad. Miłego dnia. - powiedział i zakończył połączenie. 


Odłożyłam telefon i dokończyłam moją kąpiel. Akurat zdążyłam się ubrać kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Z mokrymi włosami i ręcznikiem na ramieniu powędrowałam otworzyć. 
- Hej Ad. - nie zdążyłam nawet niczego powiedzieć po dziewczyna z kręconą czupryną na głowie '' przygniotła '' mnie drobnym ciałem zamykając w szczelnym uścisku. Brakowało mi jej. 
- Duusi . . . dusisz. - wyszeptałam kiedy zaczęło brakować mi powietrza.
- Um . . przepraszam. 
- Nie szkodzi. - posłałam jej promienny uśmiech. - Zjesz ze mną śniadanie. 
- No wiesz, spieszę się do pracy . 
- Proszę, Dan proszę. Tak dawno się nie widziałyśmy. Stęskniłam się, zwłaszcza teraz kiedy nie ma Julii. 
- Ja też tęskniłam. Hmm . . wiesz co ? Zrobimy tak. Ja teraz muszę uciekać, ale wieczorem na pewno potrzebujesz pomocy. Może o 17 w domu u chłopaków ? 
- Serio chcesz mi pomóc ? - zapewne w moich oczach pojawiła się iskierka radości, a na twarzy zagościł uśmiech.
- No jasne. Nie zostawię cię z tym samą. El gdyby mogła też by pomogła, powiedziała, że najwyżej przyjdzie później, ale znając ją pewnie nie da rady. Wiesz ma teraz jakieś testy. 
- No to wykluczone. Dzwoń do niej i powiedz, że ma się uczyć dzisiaj. - Dan zaśmiała się.
- No to co do 17 ? Wiesz cieszę się, że wymyśliłaś coś takiego. To na pewno zbliży nas wszystkich do siebie.
- Tak. Na pewno. Cieszę się, że ten pomysł ci się spodobał. Myślałam, że nie będziecie miały na to ochoty. 
- Co ty ? Byłam prze szczęśliwa jak Liam zadzwonił do mnie i mi wszystko wyjaśnił. 
- Dobra to ja nie zawracam ci już głowy. Do 17. Trzymaj się. - przytuliłam dziewczynę i odprowadziłam ją do wyjścia. Mój pomysł okazał się jednym wielkim sukcesem. Teraz jeszcze przebrnąć tylko przez prowizoryczną listę chłopaków, a  właściwie Li i jesteśmy w domu. Tak dużo do zrobienia a tak mało czasu.

Poszłam do kuchni i zrobiłam ciasto na racuchy. Dodałam jabłek i pierwszą porcję ciasta wylałam na patelnię. W między czasie kiedy na kuchence placuszki nabierały koloru ja przeglądałam skrzynkę pocztową. W jednej z wiadomości miałam listę, której teraz nie mogłam za chiny zgubić. Przełożyłam placuszki na talerz, polałam bitą śmietaną i udekorowałam borówkami i truskawkami. Do szklanki nalałam soku pomarańczowego i z śniadaniem na tacy powędrowałam do gabinetu cioci w którym była drukarka. Wydrukowałam listę tak na wszelki wypadek dwa razy. W tym czasie zdążyłam zjeść przygotowane śniadanie. Będąc w gabinecie uzmysłowiłam sobie, że dawno nie odzywałam się do cioci. Wybrałam jej numer z telefonu w gabinecie i czekałam. Odebrała dopiero za 8 sygnałem. 

( ROZMOWA )
- Halo ? 
- Cześć ciociu.
- Ooo . Ada kochanie. Co u ciebie ?
- Wszystko w porządku. Masz czas rozmawiać ? 
- No nie bardzo. A co u Julki ?
- Musiała pojechać do Polski. 
- Och. Co się stało ?
- Pamiętasz Adama. Jest chory, poprosił Julę żeby do niego przyjechała. 
- A to drań. Wiesz co Ad, bo ja muszę teraz iść. 
- Ciociu, a kiedy przyjedziesz ?
- Oj. I tu jest problem. Będziemy musieli w wujkiem zostać tu dłużej. Znacznie dłużej. Nie obrazisz się, jak zostawię dom pod twoją opieką. Pieniądze będę przelewać ci na konto.
- Nie. Nie obrażę się, ale nie chcę słyszeć nic o jakiś pieniądzach. - ciocia zaśmiała się cicho. 
- Jak sobie życzysz. Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam. A teraz muszę już kończyć. Zadzwonię jak tyko będę miała chwilę. Wujek cię pozdrawiam. Pa kochanie.
- Też go pozdrów. Do zobaczenia.

Odłożyłam słuchawkę i z listą w ręku wróciłam do kuchni. Tam odstawiłam brudne naczynia do zmywarki. Miałam dziwne przeczucie, że nie tak szybko zobaczę ciocię, ale co się dziwić. Uczesałam włosy robiąc na nich fale i pomalowałam się. Do torby spakowałam swojego laptopa, lustrzankę z obiektywami, stojak pod aparat i klasyka. Do tego wrzuciłam jeszcze ładowarkę do komputera, telefon i baterie. Dzień zapowiadał się słonecznie więc postanowiłam się przejść. Z nauczycielką z warsztatów umówiłam się na 12, więc miałam co najmniej godzinę dla siebie. Zakluczyłam dom i wsadzając słuchawki w uszy, rytmicznie powędrowałam w kierunku szkoły, którą mam zamiar odwiedzić we wrześniu. Naukę zacznę tam na kierunku artystycznym, a jedną z dziedzin jest fotografia. Mam nadzieję, że na tych warsztatach poznam nowe koleżanki i łatwiej będzie mi na rozpoczęciu. Po drodze zobaczyłam dziewczynkę, która dmuchała bańki i nie mogłam się oprzeć pokusie zrobienia jej zdjęć. 




Nie wiem czy coś z tego wyszło, ale jestem bardzo ciekawa i nie mogę się doczekać momentu kiedy zgram je na komputer. Spojrzałam na zegarek i przyśpieszyłam kroku. Po 20 min. byłam na miejscu. Pod uczelnią znajdowało się już kilka dziewczyn i nawet jakiś chłopak. Na wszystko patrzyłam z daleka. Nagle telefon zaczął mi dzwonić. Z wzrokiem utkwionym w torebce i szukającym źródła dźwięku wpadłam na kogoś. 
- Przepraszam. - wydukałam i spojrzałam do góry. Mój wzrok najpierw padł na niebieskie jak ocean tęczówki, a potem na malinowe usta i zadarty nos.
- Nic nie szkodzi. Widziałem cię jak stałaś przy bramie i zrobiłem ci zdjęcie. I to nie przez ciebie wpadłaś na mnie. Chciałem po prostu cię lepiej poznać. - uśmiechnął się. - Jestem Max.
- Ada. Miło mi. Mówisz, że zrobiłeś mi zdj ? Czyli ty też przyszedłeś na warsztaty ?
- Tak a co ? 
- No to chyba będziemy chodzić do jednej klasy. - zaśmiałam się. Już chyba nie chciałam poznawać żadnych dziewczyn. Coś czułam, że Max mi w zupełności wystarczy. Biło od niego niesamowite ciepło. Aż chciało się go poznać bliżej i wtulić w ciepłe ciało. 

***

Byliśmy na warsztatach już od dobrych dwóch godzin. Pogoda nam sprzyjała, a widoki jakie nas otaczały aż prosiły się o sfotografowanie. Po tych kilkunastu albo kilkudziesięciu minutach spędzonych w towarzystwie Maxa mogłam śmiało powiedzieć o nim przyjaciel. Dużo się o nim dowiedziałam. Chłopak był, no cóż był prawie jak całość One Direction w jednej osobie. Och . . jak bardzo brakuje mi chłopaków, teraz dopiero zdałam sobie z tego sprawę. A no i nie zgadniecie Master gra na perkusji. Coś czuję, że mam już dla niego pracę. Spojrzałam na zegarek w tym samym czasie kiedy nasza nauczycielka ogłosiła krótką przerwę, pomyślałam, że mam świetną okazję, żeby zadzwonić do chłopaków. Włączyłam komputer, a kiedy zobaczyłam, że chłopcy są dostępni od razu wybrałam ich numer. Odebrali po pierwszym sygnale.
- No cześć zjeby. - wyszczerzyłam się do ekranu.
- Hej matołku. - przywitał się Lou. - Cześć. -burknął Harry - No witam szanowną panią - Niall-  A koguż ja to widzę ? Jaka piękna. - rozpromienił się Liam. 
- Eee. Nie przesadzaj, bo się zarumienię.
- Ekh. . ale ja nie mówię o tobie, tylko o tej kwitnącej wiśni za tobą.
- No piękne dzięki. 
- Hahahaha. - zaśmiali się, a ja razem z nimi.
- Wiesz, ty też całkiem ładnie dzisiaj wyglądasz. - pierwszy raz podczas tej rozmowy odezwał się Zayn, wydawał się jakiś przygaszony.
- A temu co ? 
- Eee. Nie przejmuj się, widział jakieś twoje zdj. w necie i zeżarł wszystkie pastylki, a teraz czeka aż łaskawie Paul wykupi mu więcej.
- Och. - wyrwało mi się. - Jakie zdj ? 
- Chyba sprzed szkoły, z jakimś chłopakiem.
- A mówisz o Masterze ? Nie wiedziałam, że ktoś mnie śledził.
- Co za Master ? - spytał Lou, a w oczach Zayna dostrzegłam gniew.
- Przyjaciel. A tak właściwie to wasz nowy perkusista. - uśmiechnęłam się rozbrajająco.
- ŻE CO PROSZĘ ? - wybuch Zayna przywołał mnie na ziemię.
- Chłopak ma talent, jest  świetny. - powiedziałam i nagle u mojego boku pojawił się Max.
- Z kim rozmawiasz ? - spytał. Odłożyłam laptopa i wytłumaczyłam mu co i jak. 
- Liam  skoro podobała ci się tak ta wiśnia to masz popatrz sobie na nią chwilę.

- Rozmawiam właśnie z One Direction. To moi przyjaciele i właśnie załatwiam ci robotę. Podziękujesz później.
- Oj ty łaskawcu. Chcesz kanapeczkę ? No wystaw dzióbek. - usłyszałam tylko brzdęk szkła , a potem ktoś cicho zaklął.
- Em chłopaki wszystko gra ? - podniosłam laptopa tak, żeby mnie widzieli. W pokoju nie było Zayna i Liama. 
- No to pokaż no nam tego Mastera. - powiedział bez entuzjazmu Harry, a ja posłałam mu ciepły uśmiech.
- Dalej nic ? - pokręcił zrezygnowany głową. - Daj jej czas. To dla niej ważne, wiedziała, że nie pozwolisz jej jechać więc zrobiła to za twoimi plecami. Oczywiście na mnie możesz być zły w 100 %. 
- Nie jestem. Boli mnie tylko,że nikt mi nie powiedział. Ja sam nie wiem, czego chcę. No dobra pokaż go nam. Mam nadzieję, że to nie żaden zbir , bo znając twoje szczęście umiesz przyciągać kłopoty. 
- Pff. .  - prychnęłam,  a na twarzy Harrego przelotnie pojawił się uśmiech. Zawołałam przyjaciela i kazałam mu się grzecznie przywitać.
- No siema. - wrzasnął. Nie tak go wychowałam pomyślałam. A na głos powiedziałam. : Nie tak cię wychowałam. przez co kolejny raz każdy wybuchł śmiechem. 
- Nadasz się. Witamy w zespole. - powiedział głodomór i przegryzł coś. 
- No ale , ale. . on nawet nie pokazał jak gra. 
- No nie, ale ty się z nim świetnie dogadujesz , a ty jesteś ułom więc nam on też pewnie spasuje. 
- Lou !
- Ja nic nie mówiłem. To słowa Nialla tylko on bał się to powiedzieć i mnie poprosił. 
- Niall !
- Bardzo mam przechlapane ? 
- Oj bardzo. Poczekaj aż wrócisz do domu. 

***
Po rozmowie z chłopakami warsztaty trwały jeszcze godzinę. Smutno mi było, bo do zakończenia rozmowy ani Liam ani Zayn nie pojawili się w pokoju. Chciałam do niego napisać,ale nie miałam zasięgu. Wiem że to wszystko moja wina. Obwiniałam się o to i szczerze ? Nic mnie nie mogło usprawiedliwić. Pod szkołą pożegnałam się z Maxem, wcześniej wymieniając się numerami. Chłopak teraz miał w planach jakąś wycieczkę, ale chłopcy umówili się z nim na przesłuchanie więc w najbliższym czasie się zobaczymy. Nie wstępowałam nawet do domu tylko od razu pojechałam do chłopaków. Szczęście że nie zapomniałam listy. Dobrze, że Dan ma mi pomóc bo nie wiem jakbym sobie z tym poradziła. Kolejne 5 godzin spędziłyśmy na kompletowaniu listy. Oby mój pomysł wypalił. Było już grubo po północy kiedy wracałam do domu, kiedy przypomniało mi się o Zaynie. Szybko wyciągnęłam telefon i wystukałam na klawiaturze tekst wiadomości.

'' Tak bardzo mi przykro. Przepraszam, jeśli cię to zabolało, ale nie miałam złych intencji. To nie tak jak myślisz. Niedługo ci to wynagrodzę. Proszę wytrzymaj do końca trasy. Ada.  xx  ''

Byłam już prawie pod domem kiedy usłyszałam sygnał wiadomości. 

'' Wytrzymaj ? Żartujesz sobie ze mnie ? Kiedy w końcu zrozumiesz, że jesteś dla mnie ważna. Do cholery Ada ! Kocham cię słyszysz ? Kocham. ''

W jednym momencie wszystko przestało się dla mnie liczyć. On mnie kocha. Cholera jasna. Muszę coś zjeść, bo zaraz umrę z radości. Kurwa ! Ada jest w końcu szczęśliwa. Klękajcie narody. 

--------------------------------------------------------------------------



Max ( Master, Malina ) Carter.
17 lat / singiel / perkusista.
W wolnych chwilach lubi fotografować i malować. 
Od września będzie uczył się razem z Adą na kierunku artystycznym. 
Dusza towarzystwa.