piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 21 ♥. - ' Nie pozwolę ci odejść.. '

Wstałam z ziemi i śmiejąc się pokręciłam głową. Moi przyjaciele dalej leżeli w piasku i za bardzo nie śmieszyło im się żeby wstać, ale ktoś musiał przyprowadzić ich do porządku.
- Ej ! No już wstawać z ziemi. Trzeba rozbić namioty i poupychać jakoś te wasze walizki z busie.
- No juuuuż. Ada daj się nacieszyć chwilą.
- Dobra to wy się cieszcie, a ja idę coś zrobić, bo nie mam zamiaru latać po nocy w poszukiwaniu choćby pary majtek.
- Dobra.Panowie Ad ma rację. Ruszać seksowne tyłeczki i rozkładać namioty. - poparła mnie Rose na co Niall zaczął protestować.
- Zaraz, zaraz.. my będziemy rozkładać namioty i znając życie pewnie chować torby, a wy co będziecie robić ?
- No właśnie.. - dołączył Louis.
- Kotki my to wszystko przygotowałyśmy wolne się nam należy.
- Dokładnie. To tak, Zayn Louis i Liam rozkładają namioty, Niall ty tak bardzo chciałeś to zajmiesz się torbami, a ty Harry weź się przebiegnij i zrób nam jakieś drineczki. - Zarządziłam i razem z dziewczynami poszłyśmy po leżaki. Niestety nawet nie zdążyłyśmy się  dobrze rozłożyć, kiedy o pomoc zaczęli błagać chłopcy. Mogłoby się wydawać, że w rozłożeniu namiotu nie ma nic trudnego.. a jednak sprawiło im to trudność. Podeszłam do Zayna którego w całości zakrywał szeleszczący materiał, a on sam kręcił się by się z niego uwolnić i kiedy się potknął wpadł na mnie.
- Uważaj niezdaro. - jednym zwinnym ruchem ściągnęłam czarną płachtę z twarzy chłopaka.
- Ja niezdara ? Poczekaj zaraz pokażę ci co ten niezdara potrafi. - wpił się w moje usta lekko przygryzając moją dolną wargę.
- Widzisz na twoje usta trafiłem bez problemu. - zaczęłam się śmiać kręcąc głową.
- Głupek. Choć pomogę ci.. bo moja NIEZDARA nie potrafi nawet wyplątać się z namiotu !
- Dalej uważasz że jestem niezdarą ? - zaczął niebezpiecznie się zbliżać rozkładając ręce, zaczęłam się niekontrolowanie śmiać i uciekać przed chłopakiem.

<< Perspektywa Julii >>
Ada i Zayn gonią się po całej polanie, a ja smętnie patrzę na każdego, nie umiem poradzić sobie z zaistniałą sytuacją i wykrzesać, choć odrobinę radości. Oczywiście, że jestem szczęśliwa, że między nią a chłopakiem jest NARESZCIE dobrze, ale z drugiej strony pojawia się we mnie zazdrość, nie.. to raczej smutek, bo kiedy patrzę tak na nich to wyobrażam sobie siebie i Hazzę w podobnej sytuacji. Nie mogę darować sobie tego, że przez taką głupotę wszystko się rozpadło.. Nie mogę patrzeć spokojnie i udawać że jest dobrze, dlatego.. muszę, muszę to zrobić.. Przekonywałam samą siebie, że tak będzie lepiej, przecież mówił że mnie kocha..
- Ej laski, co tak siedzicie ? No JUŻ wskakiwać w bikini idziemy na plażę i robimy imprezkę. - niespodziewanie zza krzaków wyskoczył Louis, a ja lekko podskoczyłam przestraszona nagłym pojawieniem się bruneta..
- Co ? -zaskoczona nie byłam w stanie nic więcej odpowiedzieć.
- No na plażę, Ad pochwaliła się, że znalazła dla nas kawałek morza..
- Znalazła ?
- Nikogo tu jeszcze nie było, poza nią oczywiście, mówi że te tereny należą do jej cioci.. beka co ? Może natkniemy się na coś ciekawego.. - zamyślił się Lou puszczając wodze fantazji, a ja rzuciłam okiem na polanę. Wszystkie namioty były rozłożone, a przyjaciele rozeszli się, za pewne przebrać się i przygotować wszystko. Może.. może to jest odpowiedni moment ?
<< Perspektywa Ady >>
Od naszego przyjazdu tutaj mam wrażenie, że Julka jest smutna, może wcale nie chce tu być.. może nie umie odnaleźć się w tej sytuacji z Harrym ? Naprawdę nie wiem co o tym myśleć.. znam Julę i wiem, że coś ją gnębi.. Pogadam z nią potem, a teraz przygotuję najlepszą imprezę świata.. może to poprawi jej humor ? Mam nadzieję, bo szczerze nie podoba mi się jej smutna minka.. Poszłam do busa chłopaków i w kuchni, w której na dobre zadomowił się nasz głodomór zaczęłam przygotowywać jakieś przystawki. Właśnie kroiłam ogórka, kiedy przyszła do mnie moja Juliet ♥
- Hej małpeczko ! - przytuliłam się do niej, bo straaaaaasznie się za nią stęskniłam. Od zawsze byłyśmy nierozłączne. Nie powstrzymała nas nawet ospa, która najpierw dopadła mnie a potem ją. - Ogóreczka ? - pomachałam jej zielonym warzywem przed nosem na co lekko się uśmiechnęła. GDZIE PODZIAŁA SIĘ MOJA JULA JA SIĘ PYTAM ?
- Możemy pogadać ? - spytała.
- Em.. jasne, zaraz przyjdę do was to pogadamy. - odpowiedziałam i wróciłam do krojenia.
- Ale.. to ważne..
- Mówiłaś coś ? - odwróciłam się, ale jej już nie było. Wzruszyłam ramionami.
<< Perspektywa Julii >>
- Ale.. to ważne.. - mruknęłam cicho, ale widocznie za cicho, bo Ada mnie nie usłyszała. Postanowiłam jednak, że ją zostawię sobie na koniec. Miałam straszne wyrzuty sumienia ale dalej nie dopuszczałam do siebie wiadomości, że jednak popełniam błąd. Wyszłam z tourbusa i wzrokiem powiodłam po 'naszym obozowisku' w oczy rzucił mi się Zayn, więc do niego podeszłam.
- Hej Zayn, możemy pogadać ?
- Coś się stało ? Przepraszam, ale Ad wrzeszczy na mnie już chyba 10 raz żebym jej pomógł.. Siła wyższa. - zaśmiał się. - Wszystko ok ?
- Tak.. Idź do niej. - uśmiechnęłam się blado, chciałabym mieć problemy takie jak oni.
- Na pewno ? Przepraszam.
- Nie szkodzi. Idź.. - powiedziałam, a po cichu dodałam.. mam jeszcze chwilkę.
Nie miałam im za złe, że nie mieli czasu. W końcu to moi przyjaciele, nie mogłabym się na nich gniewać. Przecież myślą, że przyjechałam bo.. bo już wszystko jest ok. Bo wróciłam do nich.
<< 30 min później >>
Cholera.. zaczynam się coraz bardziej denerwować, myślałam, że jak skończą to co robią to któreś ze mną pogada, ale nie zanosi się na to.. Impreza trwała w najlepsze.. Wszyscy siedzieli w kółku, nawet Harry.. śmiali się, opowiadali kawały, nawet Harry.. jedli, tańczyli, wygłupiali się, nawet Harry.. Ugh.. Harry, Harry, Harry, Harry.. Opuściłam ich na chwilę pod pretekstem pójścia do łazienki, a teraz stałam w zaroślach i przyglądałam się. Nagle ni stąd ni zowąd podeszłam do wieży z której leciała muzyka i wyłączyłam ją, zwracając uwagę na siebie. W końcu.
- Jula ? Co jest ? - rzuciła Ada ze zmartwionym wyrazem twarzy podnosząc się z kolan Zayna.
Zrobiło mi się smutno.. ona się martwiła, przez ten cały czas zamartwiała się o mnie, a ja tak po prostu oo od tak chcę ją.. chcę ją..
- Wyjeżdżam.. Przepraszam. Przyjechałam tutaj, tylko po swoje rzeczy, wracam na stałe do Polski. - wyrzuciłam to z siebie,  a po policzku spłynęła mi łza, jedna i jeszcze jedna. - Adam mnie potrzebuje, on..on - zacięłam się - przepraszam to nie miało być tak, ale doszła do tego jeszcze ta wycieczka.
- Wracasz do niego ? - wrzasnął Harry.
- Hazz.. - zaczęłam, ale chłopak odwrócił się i zniknął. I to by było na tyle jeśli chodzi o spokojne pożegnanie.
- Nie możesz.. Jula nie możesz. - Ad też miała łzy w oczach. - Miałyśmy być tutaj razem, pamiętasz ? To miał być nowy początek, a co z naszymi planami, a co ze mną ? - wzdrygnęłam się na lekko płaczliwy i głośny ton głosu Ad..
- Przepraszam, wiem to miały być najlepsze wakacje w naszym życiu.. miałyśmy być razem, ale nie mogę.
Dasz mi klucze do domu ? Pojadę spakować to co zostało jeszcze, za 5 godzin mam samolot.
- Co ? - jej głos zamienił się w krzyk.. - Nigdzie nie jedziesz ! No dalej powiedz jej Zayn, że nie jedzie. - popatrzyła na chłopaka. - Louis ? Dan ? - powiodła spojrzeniem po reszcie. - Czy was do reszty pojebało ? - wyrzuciła ręce do góry w geście rezygnacji i rzuciła się w kierunku polany.
- Ada.. zaczekaj, to nie tak. - rzuciłam jeszcze, ale już jej nie było.
- Pójdę za nią - odezwał się mulat i też zniknął. Pozostała 6 patrzyła na mnie, ale nie mówili nic.
- Powiedzcie chociaż, że wy nie jesteście źli.
- Oczywiście, że nie.. To twój wybór skarbie, oczywiście, że nam smutno, ale nie wiem jak reszta, ale ja rozumiem twoją decyzję. - uśmiechnęła się El i ciasno oplotła mnie ramionami, po chwili dołączyła do niej reszta.
***
<< Perspektywa Ady >>
- Cii słońce.. - powtarzał Zayn, gładząc moje plecy. Siedziałam zwinięta w kłębek i szlochałam ciasno oplatając swoje kolana. Nie wiem czemu tak zareagowałam.. powinnam pozwolić jej odejść, ale nie mogłam pozwolić popełnić jej tego błędu jeszcze raz, on ją skrzywdzi, ja to wiem.
- Ad pozwól jej wyjechać, jeśli ją kochasz to pozwól jej odejść i dokonać wyboru. - szepnął. - Mogę dać jej te klucze ?
- Nie.. muszę się pożegnać. - wychlipałam cichutko i otarłam łzy, chwyciłam klucze i szybko wyszłam z namiotu.
Chwilę potem ściskałam drobne ciało dziewczyny i powtarzałam,że będę tęsknić.
- Kocham cię - powtórzyłam setny raz zanim wsiadła do samochodu z Louisem i odjechała..
***
Siedzieliśmy wszyscy z grobowymi minami kiedy Harry wrócił.
- Pojechała ? - spytał beznamiętnie, a we mnie się zagotowało.
- Tak pojechała ! I nie wróci ! A wiesz co jest w tym najgorsze ? Że traktuję ją jak siostrę, ale tym razem to nie ode mnie zależy czy zmieni decyzję TYLKO od ciebie kretynie ! - wybuchnęłam wrzeszcząc.
- Tak ? Jaka szkoda, że kiedy ja martwiłem się i dzwoniłem ONA była z NIM ! Teraz też idzie do NIEGO !
- Harry jesteś największym kretynem jakiego widział świat ! Przecież to przez niego ona teraz jest w drodze na to pieprzone lotnisko. Mówiła ci dlaczego nie potrafiła komuś zaufać ? Bo on ją oszukiwał, manipulował, zdradzał, ale ona i tak do niego wracała kiedy przychodził do niej ze smutną miną i kwiatkiem. Nie potrafiła mu odmówić i teraz też pewnie tak jest. Na początku myślałam, że jest zakochany, ale den dupek jest chory,  a jego obsesją jest Jula.. skrzywdzi ją, a mnie przy niej nie będzie.. - ponownie zalałam się łzami.. Harry mruknął coś, ale mój krzyk chyba mu coś uzmysłowił.
- Harry.. proszę, jeśli nie dla siebie to zrób to dla mnie.. powstrzymaj ją. - szepnęła, a chłopak popatrzył chwilę na mnie i zniknął.
<< Perspektywa Julii >>
- No i jak mała ? Trzymasz się ? - Lou położył rękę na moim kolanie i przyjacielsko mnie po nim poklepał. Uśmiechnęłam się na ten gest.
- Szczerze ? Wcale, ale nie ważne. Możesz odwieść mnie do domu ? Stamtąd pojadę taksówką na lotnisku.
- Jak chcesz.. - dalej jechaliśmy w zupełnej ciszy kiedy Louis nagle się odezwał zerkając na mnie.
- To pierścionek od Hazzy prawda ? - wskazał na obrączkę z napisem '' love '' na moim palcu.
- Tak..
- Nie uważasz, że popełniasz błąd ? Przepraszam, że ci to mówię, ale byliście tacy szczęśliwi, wydawało mi się że naprawdę się kochacie.
- Bo tak było. - szepnęłam. Po słowach Louisa zaczęłam mieć coraz większe wątpliwości, kocham Harrego tego byłam pewna..

***
Do odlotu zostało mi 30 min. po odprawie postanowiłam wejść już do samolotu. Przechodząc przez bramkę zauważyłam całującą się parę.. Potrząsnęłam głową, ale ruszyłam dalej. Nie było już odwrotu.. Nie mogę zmienić zdania, nie teraz.. Wchodziłam już na pokład kiedy ktoś chwycił mnie za rękę, przestraszyłam się, bo byłam jedną z pierwszych pasażerek, a za mną nikt nie szedł. Odwróciłam się i pierwsze co zobaczyłam to zielona głębia jego oczu. Harry przyciągnął mnie do siebie i wyszeptał do mojego ucha..


Nie pozwolę ci odejść. 

_______________________________________________
Taka tam walentynkowa NIESPODZIANKA <3 
Jeśli ktoś tu jeszcze jest, to piszcie czy wam się podoba..
Przepraszam za zwłokę.
Udanych Walentynek, a jutro dnia singla. xd



4 komentarze:

  1. Jeju.. Czytając to miałam łzy w oczach ahahaha. kocham cię misieeeek <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju ^^ Napisz kolejny rozdział <3. Po prostu zajebisty blog ^^ Życzę weny ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do siebie :)
    http://believe-for-destiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!! cudowny.
    zapraszam również do siebie
    http://opowiadaniakochamto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń